Zabierałam się za pieczenie tego ciasta i jak ta sójka z wiersza J. Brzechwy nie mogłam się zebrać. A że nie posiadam swojego własnego przepisu, to postanowiłam znaleźć coś w necie. Przewertowałam tyle stron, że chyba już więcej nie ma, a i tak przepisy mi nie odpowiadały. Nie wiem czemu. Czasem chyba po prostu tak jest i już. Więc co zrobić w takiej sytuacji? Ano, wymyślić coś samemu. Tak oto powstało moje własne ciasto buraczane.
Sama nie wiem jak mi smakuje.... coś pomiędzy piernikiem, a ciastem ucieranym, z bardzo intensywnym posmakiem...hmm... sama nie jestem pewna czego. Buraka ogólnie nie czuć, ale po przełknięciu zostaje taki dziwny posmak na kubkach smakowych. I to mnie właśnie najbardziej intryguje, gdyż jest lekko słonawy, a soli nie ma w ogóle w przepisie. Być może jest to posmak imbiru.
No cóż, chcecie, to wypróbujcie i sami oceńcie. Ja na pewno jeszcze będę modyfikować mój przepis, tylko nie wiem z jakim skutkiem:)
Składniki:
Sama nie wiem jak mi smakuje.... coś pomiędzy piernikiem, a ciastem ucieranym, z bardzo intensywnym posmakiem...hmm... sama nie jestem pewna czego. Buraka ogólnie nie czuć, ale po przełknięciu zostaje taki dziwny posmak na kubkach smakowych. I to mnie właśnie najbardziej intryguje, gdyż jest lekko słonawy, a soli nie ma w ogóle w przepisie. Być może jest to posmak imbiru.
No cóż, chcecie, to wypróbujcie i sami oceńcie. Ja na pewno jeszcze będę modyfikować mój przepis, tylko nie wiem z jakim skutkiem:)
Składniki:
- 4 jajka
- 3/4 szklanki cukru
- 3/4 szklanki oleju
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 szklanka otrębów pszennych
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1/2 łyżeczki imbiru
- 2 szklanki startych surowych buraków czerwonych ( 2 średniej wielkości buraki)
Krem czekoladowy:
Wykonanie:
Całe jajka ubijam z cukrem na puszysty krem, dodaję olej, potem mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Wsypuję otręby oraz przyprawy, a na końcu dodaję starte buraki. Formę z kominkiem smaruję tłuszczem i posypuję otrębami. Wykładam ciasto do formy i wstawiam do piekarnika nagrzanego do temperatury 180'C na 50 min. Wyjmuję i studzę. Zimne wyjmuję z formy.
Śmietanę mieszam z kakao za pomocą łyżki, dodaję cukier do smaku i gotowe. Kremem można posmarować całą babkę po wierzchu, lub osobno nałożyć na talerzyk przy cieście.
Babka wygląda, Beatko, wspaniale, ślicznie wyrośnięta i apetyczna.
OdpowiedzUsuńGratuluję fajnego pomysłu ,z dużą dozą inwencji twórczej.Pozdrawiam
Dziękuję Bożenko:) Choć raz udało mi się zabłysnąć:D Mam nadzieję, że zaskoczę jeszcze nie raz jakimś ciekawym pomysłem. Pozdrawiam
UsuńBardzo interesujący, wręcz intrygujący przepis :) Pozdrawiam Beatko :) Życzę żebyś nas wciąż zaskakiwała :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Justynko, za miłe słowa:)
UsuńBeatko...jestem pod wielkim wrażeniem. Taki niecodzienny wypiek. Nie brałam nigdy pod uwagę. Nie ukrywam, że barwię np...koktajle truskawkowe odrobiną soku...ale to jest mistrzostwo. Moje gratulacje :)
OdpowiedzUsuńElu nie tylko wypiek niecodzienny:) Smak również. Ale suma sumarum zjadliwa bestia:D A tak poważnie zastanawiam się nad opcją ze szklanką tartych buraków, z burakami gotowanymi, bez imbiru i z większą ilością cynamonu. Pół łyżeczki to stanowczo za mało.
UsuńI dziękuję, Elu, za słowa uznania:)
Po zjedzeniu czerwonego barszczu na obiad można jeszcze na deser zjeść babkę. Ciekawy przepis.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Nie wiem tylko, czy taką ilość czerwonych buraków ktokolwiek toleruje:)
Usuń